Pamiętacie czasy, kiedy z zapartym tchem oglądało się teledyski, a z boku ekranu pojawiały się ciekawostki o zespole i ich utworach? Był taki moment w latach 90, kiedy amerykański hip-hop i rap królował w naszych domach. Jedni słuchali Ice-T, drudzy Marky Mark, jeszcze inni przewracali portki tył na przód podążając za chłopakami z Kris Kross. Był też Vanila Ice i jego „przecięta” brew w filmie „Miłość w Rytmie Rap”. Pożyczaliśmy sobie nawzajem kasety magnetofonowe, które bardzo często do nas nie wracały, kleiliśmy plakaty na drzwi. To były piękne, niezapomniane lata, takie początki amerykańskiej muzycznej pyskówki na polskich podwórkach.
Ci, którzy kojarzą wyżej wymienionych artystów na pewno znają doskonale House of Pain, który można powiedzieć, że z kilkoma innymi zespołami zapoczątkował gatunek muzyczny rapcore, który zaczął raczkować gdzieś pod koniec lat 80 i w szybkim tempie wyznaczył nowy nurt i odnalazł swoich fanów.
Ci, którzy ich nie znają mogli pomyśleć, że na scenę weszło trzech amerykańskich rap kozaków, którzy zaraz nam będą próbowali tu pokazać… i nie mylili się, bo koncert House of Pain to jeden wielki mistrzowski występ!
Muzycznie było awanturniczo, brutalnie, agresywnie. Everlast mimo upływu czasu i siwej brody nie stracił tego niepowtarzalnego pazura w głosie. Danny Boy to wciąż muzyczny bandzior za mikrofonem.
Ich wokale zostały wspaniale dopełnione popisowym majstersztykiem na konsoletach w wykonaniu Dj Lethal. Było słychać samplery, syntezatory i gramofony. W pewnym momencie usłyszeliśmy obłędną skreczującą „solówkę” na konsoletach, jakby była wycięta z utworów Limp Bizkit. Co jest bardzo dobrym skojarzeniem, ponieważ Dj Lethal udzielał się w tej kapeli przez 16 lat.
Niewątpliwie koncert House of Pain to muzyczna petarda tegorocznego festiwalu. Najlepszym dowodem był tłum, który przez półtora godziny nieprzerwanie szalał pod Dużą Sceną.
Podczas występu nie zabrakło też odwołania do irlandzkich korzeni, które mogliśmy usłyszeć w wykonaniu zespołu. Na scenie pojawiła się też gitara akustyczna, która pozwoliła Woodstockowiczom na chwilę odpoczynku. Gitara spod rąk Everlasta wypuściła zaczarowane łagodne dźwięki, tworzące nastrój oparty na rocku przemieszanym z bluesem i country.
Podczas koncertu zagrano największe hity zespołu, w tym utwór „Jump Around”, który ma już 25 lat! Trudno w to jednak uwierzyć, ale podobno stare może być wciąż jare i w tym wypadku bez wątpienia jest!
(Syla)
Kabaret Paranienormalni zasila skład 29. Pol'and'Rock Festival! Grupa z Jeleniej Góry występuje na polskiej scenie już ponad 18 lat. Rozśmieszają, dzielą się dobrą energią i co najważniejsze — gdy mogą, to pomagają innym!
Wyczekując sylwestrowych zabaw, patrzymy wstecz i podsumowujemy nasze działania w 2022 roku.
Wysoka temperatura po 31. Finale WOŚP powoli opada. Dla nas oznacza to tylko jedno — czas wrócić do planowania kolejnej edycji Najpiękniejszego Festiwalu Świata! Na pół roku przed 29. Pol'and'Rock Festival podsumowujemy to, co już wiemy!